wtorek, 15 stycznia 2013

Domowy front.

- Bo widzisz, on naprawdę się zmienił- mówi Maria.- Wcześniej to wrzucał brudne skarpetki pod łóżko, śmieci to by nie wyrzucił choćby miał się o nie zabić w przedpokoju. A teraz to taka zmiana. Przysięgam! Dorasta!
Cieszymy się z postępów naszych wybranków jak dumni rodzice, szczęśliwi, że ich dziecko skorzystało po raz pierwszy z nocnika. Wierzymy w to, że jeżeli po raz setny powtórzymy "nie rób tego.. to nie tak.. dlaczego znowu zrobiłeś to czy tamto?" nasz partner kiedyś posłucha. Trzymamy się dzielnie płochej myśli, że zanim dwusetny raz powiemy mu "podkurzaj" sam na to wpadnie. Irytujemy się przy tym, denerwujemy i wychodzimy z siebie. Bo miało być tak pięknie... Jak gdyby właśnie te śmieci, wyrwane gniazdko, naczynia i cała reszta stanęły nam na drodze do szczęścia. 
A ludzie się przecież nie zmieniają.  
Owszem poprawiają swoje zachowania, niechlujstwa, przywary ale tylko wtedy kiedy tego sami chcą.  Dlatego zastanawiam się, drogie Panie, czy nie jest aby tak, że skoro nasi panowie ostatecznie są mądrzejsi niż małpy, koty, psy czy kakadu doskonale zrozumieli nasze poprzednie prośby?
Czy nie łatwiej będzie zaakceptować nam fakt, że trzeba mu będzie przypomnieć o pozmywaniu tych cholernych naczyń niż tracić nerwy? Bo czy w obliczu apokalipsy będzie to miało jakiekolwiek znaczenie? :-) 

K.

3 komentarze:

  1. ja już się chyba tym pogodziłam ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę jestes pewna, że faceci są mądrzejsi od psów czy kotów? hmmm... Ja swojego psa nauczyłam wielu przydatnych rzeczy w jakieś pół roku (niektórych sztuczek w kilka godzin!). Chłopa uczę już kilka lat i DALEJ NIC NIE DOCIERA.
    Chyba pomyślę jeszcze nad kakadu... ;))))

    OdpowiedzUsuń